3 października, minęła 5-ta, pogoda ponura, ale na parkingu przy Urzędzie Miasta wesoła, rozgadana grupa, dołączają coraz to nowe osoby. To seniorzy, studenci Radomszczańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Wiem więcej”, dla których ani pogoda, ani wczesna pora nie stanowią przeszkody w wypadzie do Warszawy. Celem wyprawy jest Wilanów, a konkretnie Pałac Króla Jana III Sobieskiego i wizyta w Sejmie RP na zaproszenie posła na sejm p. Adriana Witczaka. Szefowa wyprawy kol. Hania Sewerynek zaaferowana sprawdza, czy wszyscy dotarli na czas. Podjeżdża autokar i od tej chwili „pierwsze skrzypce” należą do sympatycznego pana Jacka, który występuje w podwójnej roli: szefa firmy i kierowcy. Ruszamy, w autokarze gwar jak na przerwie w podstawówce, ale to nikomu nie przeszkadza, wymiana poglądów, dzielenie się wrażeniami z wcześniejszych wydarzeń - to dla tego grona typowe zachowania. Jak najdalej od utyskiwań, jak najbliżej pozytywnego postrzegania rzeczywistości, nie zawsze przecież „kolorowej”. Po drodze Hania dowcipnie zarządziła krótką przerwę na kawę i roz?! „prostowanie” nóg. Dotarliśmy na miejsce.
Królewska siedziba z zewnątrz robi wrażenie i fakt, że była wielokrotnie rozbudowywana, nie miał znaczenia w odbiorze jej uroku. Po relatywnie krótkim oczekiwaniu miła przewodniczka zaprosiła nas do królewskich wnętrz. Tu, podkreślam, moje osobiste wrażenie, rozczarowanie. Ekspozycja chaotyczna, w niczym nie przypominała tej, którą widziałem w latach 70-tych ubiegłego wieku. Może to z powodu mocno zaawansowanych prac renowacyjnych? Przewodniczka, osoba nader kompetentna, starała się zatrzeć nie całkiem pozytywne wrażenia. Na ile jej się to udało, nie wiem. Za to otaczające pałac ogrody, mimo niesprzyjającej aury, robią wrażenie. Wyobraźnia podpowiadała, jak piękne muszą być wiosną, czy latem, w pełni kwitnienia. Koniec dywagacji na temat Wilanowa.
Przed nami główny cel wyprawy. Wizyta w Sejmie RP. Przebijamy się przez Warszawę. Przebycie 12 km zajmuje prawie 40 min. Jesteśmy u celu. Kol. Hania Sewerynek i Grażynka Śliwakowska załatwiają sprawy formalne dotyczące procedury wejścia. „Przemaglowani” przez ochronę wchodzimy do „sanktuarium” tworzenia praw. Przywitał nas asystent posła p. Dawid Wawryka oraz p. Danuta - przewodniczka. Krótka prezentacja, przy makiecie, układu budynków wchodzących w skład organizmu sejmu z opisem ich przeznaczenia. Przechodzimy do sali obrad Sejmu. Tutaj, to moje subiektywne odczucie, mimo iż budowla powstała dopiero w latach 20-tych ubiegłego wieku, poczułem ducha Sejmu Czteroletniego i Konstytucji 3-go Maja, której zapisów, niezależnie od tego, że funkcjonowały tylko kilka miesięcy nie sposób przecenić. Tu spotkaliśmy się z gospodarzem spotkania - panem Adrianem Witczakiem. Młody,empatyczny, powiedziałbym „kontaktowy”, polityk. Niezwykle taktowny. Może się to wydawać dziwne, że polityk nie poruszał tematów stricte politycznych. Opowiadał o sobie, o swojej działalności w sejmie, o zderzeniu z rzeczywistością sejmową, o zamierzeniach, planach. Elokwentny, erudyta, z przyjemnością słuchałem jego zwięzłych wypowiedzi i rzeczowych odpowiedzi na pytania. Na koniec spotkania każdy z uczestników otrzymał na pamiątkę pięknie oprawiony egzemplarz Konstytucji RP z dedykacją gospodarza spotkania. Potem to już proza. Mało wyszukany obiad w sejmowej restauracji i powrót do rodzinnych pieleszy.
Jest to już tradycją studentów RUTW „Wiem więcej”, że w autokarze jest gwarnie i wesoło. Pożegnaliśmy pana Jacka i nieco zmęczeni, ale zadowoleni, przyjęliśmy kierunek „dom”. Czekamy na kolejną eskapadę.