Pisarka, Olga Rudnicka, była 15 października br. gościem Miejskiej Biblioteki Publicznej w Radomsku. Spotkanie miało charakter otwarty, ale znakomitą większość uczestników autorskiego popołudnia stanowili studenci RUTW „Wiem więcej”. Nie tylko byli obecni, ale także wykazywali się dużą znajomością dorobku pisarskiego młodej pisarki i dodatkowo zaspokajali swą ciekawość poprzez zadawanie pytań kierowanych do gościa.
Olga Rudnicka jest absolwentką średniego stopnia szkoły rolniczej oraz absolwentką zaocznych studiów na kierunku pedagogika w poznańskiej Wyższej Szkole Komunikacji i Zarządzania. Młoda powieściopisarka pisze, ale równocześnie pracuje jako asystentka osoby niepełnosprawnej w swym rodzinnym mieście, Śremie.
Zadebiutowała powieścią „Martwe Jezioro”, potem powstały pozycje następne: „Czy ten rudy kot to pies?”, „Zacisze 13”, „Lilith”, „Cichy wielbiciel” i cała seria książek o Natalii. Autorka swe książki umieszcza w konwencji charakterystycznej dla romansu, kryminału, literatury kobiecej; innymi słowy w konwencji literatury popularnej, lekkiej, przyjemnej, pisanej z humorem. Doświadczenie uczy, że tak może pisać tylko młoda osoba, której los nie zetknął jeszcze z przewrotnie cynicznymi realiami losu, której chce się jeszcze dostarczać czytelnikom zabawy, lekkości, mimo iż wokół proza wcale nie taka przyjemna. O swym warsztacie pisarskim mówi już jednak w sposób bardzo dorosły, jako o pracy ciężkiej, odpowiedzialnej, której regułom logicznym i sensownym stara się sprostać.
Wielką zaletą młodej pisarki była jej niesłychana swoboda w zachowaniu i potoczystość mowy, która jest dla niej tak oczywista, jak dla innych oddychanie. Zapewne to, o czym mówi jest z góry zaplanowane i wystudiowane, trochę komercyjne i odpowiednio ubarwione, ale tylko dlatego, by opowieść nie wionęła oschłym przekazem czystych informacji, którego zwięzły i bez polotu ton na pewno zraziłby czytelnika już na wstępie. Autorka żartuje z sobie, otoczenia, swojej rodziny, ale czyni to po pensjonarsku zalotnie i bardzo naturalnie, choć są to czynności w dużym stopniu marketingowo dopracowane.
Waga poruszanych tematów była więc nie za ciężka, przyjemna i słodka, tak, jak późniejszy poczęstunek, który zakończył spotkanie z Olgą Rudnicką.