Wiersze Aleksandry Szcześniak
Co to jest szczęście? Szczęście przeze mnie pojęte
To czyste sumienie, choć konto w banku nadszarpnięte.
I chociaż za serce nie kupisz nic w sklepie,
To będąc życzliwy dla innych, poczujesz się lepiej.
Piszę ten wierszyk sobie na pocieszenie,
Bo przecież pieniądze są mi potrzebne jak duszy zbawienie.
Zrzęda to człowiek taki,
Który truje bez powodu, tak dla draki.
Wstaje rano w złym humorze,
Stanąć mu na drodze - nie daj Boże.
Nie powiedzie mu się z dziećmi, nie powiedzie z żoną
I masz, bracie, sprawę rozognioną.
To go ząb zaboli, a to zdenerwuje brat
I dla innych jest jak kat.
To go w łydce strzyknie, a to w biodrze rwie,
Zwiewaj, bracie, by mu nie narazić się.
Nie daj Boże, gdy zaboli głowa,
Awantura już gotowa.
Gdy go nie pochwali lub zawiedzie ktoś,
To na wszystkich ma już złość.
Gdy mu przykro, gdy mu źle,
To na innych musi wyżyć się.
Jaką radę zrzędzie dać?
Nic nie mówić… tylko wiać!
Pisałam wierszyki o ludziach, zdarzeniach i uczuciach.
Ten wierszyk chcę poświęcić sobie cały.
Ale muszę składać rymy, bo powstanie wiersz biały.
W dniu swoich urodzin chciałam wam powiedzieć,
Jakie mam od życia wymogi.
Dużo zdrowia, miłości bliskich osób
I życzliwych ludzi wokół siebie, daj Boże drogi.
A jak już to wszystko od Ciebie dostanę w darze,
To wtedy będę bardzo szczęśliwa, mimo biedy.
Bo przyznacie, drodzy przyjaciele,
Że gorsza jest pustka w duszy, niż brak ładnej szaty na ciele.
Mężczyzna to ciekawe w przyrodzie zjawisko,
krzywi się i kręci nosem na wszystko.
To najbardziej drażni kobietę,
Przyklejoną do męża jak etykietę.
A on tym wszystkim bardzo się chlubi
I kłamie, jeśli mówi, że kobiet nie lubi.
Lubi kobiety za sex i urodę
I czerpie z nich namiętność jak ze źródła wodę.
A kiedy się napełni tym wszystkim do syta,
To mówi, że już niepotrzebna jest mu kobita.
Lecz nie upłynie czasu zbyt wiele
I znów znajdzie się przy jakimś… kobiecym ciele.
I tak lgnie od jednej do drugiej kobiety
I ustatkować nie może się, niestety.
A kiedy się zestarzejesz i głęboko usiądziesz w fotelu,
Zobaczysz, że sam zostałeś, Przyjacielu!