Trzeci Wiek wystartował. To niezwykłe Święto Sportu osób po 50-ce na dobre wpisało się w kalendarz sportowych imprez ogólnopolskich. Przybyły również reprezentacje z Austrii i Słowenii. RADOMSZCZAŃSKI UTW „WIEM WIĘCEJ” miał w tej imprezie także swój udział. Wczesnym rankiem 24 maja 2014 r. w okolicy dawnego kina „Metalowiec” zrobiło się zielono od zawodników i uczestników „dopingujących”. Wszyscy mamy zielone koszulki z pięknymi napisami i logo naszego miasta.
5:50 - podjeżdża autobus. Następna grupa wsiada koło bursy na ul. Piastowskiej i ruszamy. Jest nas 48 osób, w tym 20 zawodników różnych dyscyplin sportowych. „Szefowa” wita wszystkich i choć jest to pierwsza nasza impreza sportowa, na twarzach zawodników nie widać tremy. Coś się dzieje. Dziś jesteśmy na pierwszym planie, a nie gdzieś tam na marginesie życia. Media „trąbią” o seniorach, którzy chcą zdobywać medale i zaszczytne miejsca. Właśnie mijamy Częstochowę, a za chwilę Siewierz. „Od Siewierza jechał wóz, malowane panny wiózł......” niesie po autobusie piosenka zaintonowana przez Terenię. Wszyscy wiemy o kogo chodzi. Taka Terenia jest tylko jedna.
Ale oto i Łazy. W ten jeden dzień zamienione w wioskę olimpijską. Zanim przejdę do dalszej relacji, chciałabym nadmienić, że pierwotnie regulamin przewidywał wiek zawodników do lat 70-ciu. W tym roku po raz pierwszy poszerzono kategorię wiekową o 70+. Wysiadamy. Już na parkingu widać pierwsze próby integracji. Z kolejnego autobusu wysiada reprezentacja z Przemyśla. Witamy ich gromkim: „na powitanie wszyscy razem...”. Ubrani są w czarne spodnie i czarne koszulki. Na głowach białe słomkowe kapelusze, typu „Corleone”, a może „Panama”. Ale oto i Piotrków Trybunalski. Zielone koszulki (choć odcień nieco inny niż nasz) i ... żakowskie birety na głowach, z chwostami, a jakże.... i też zielone. Podjeżdżają kolejne grupy. Nasza idzie w kierunku głównego placu, tuż obok Zalewu Mitręga, gdzie znajdują się ogromne namioty, czekające na uczestników. Na skromnym placu znakomicie zorganizowano miejsca do odpoczynku - stoły z ławami do siedzenia, jak też pawilony „socjalne”. Zadaszenie powoduje, że nie odczuwamy upału. Kto głodny, może się posilić, a na spragnionych czekają zimne napoje. Piwko też, ale widać, że każdy czuje sportowy klimat i nie widać „nadużywających”. Jest i „Zielona Budka”. Sorbety są znakomite - próbowałam. Lody ponoć też. Jeszcze docierają ostatnie grupy. W jednej z nich – Jerzy Buzek, też senior.
Godzina 10-ta. Imprezę otwiera Józef Zapędzki, dwukrotny mistrz olimpijski w strzelaniu z pistoletu szybkostrzelnego. Po uroczystym powitaniu - przemarsz zawodników. Przybyło ich tutaj około 800, z blisko 50 Uniwersytetów Trzeciego Wieku z Polski, Austrii i Słowenii. Skromniutko reprezentuje się Warszawa, raptem 3 osoby łącznie z Panią Chorąży niosącą tabliczkę z nazwą miasta. Ale wszystkich uczestników jest o wiele więcej. Oceniam na 1600 osób. Na maszt wciągnięta zostaje flaga olimpijska. Śpiewamy hymn olimpijski, a jego refren oddaje w całości ducha imprezy...: „olimpiada, olimpiada, młodość seniorami włada.......” Tymczasem na ogromnym telebimie widać płynącą po zalewie sztafetę z Ogniem Olimpijskim. Łódka dobija do brzegu. Sztafeta zapala znicz VI Ogólnopolskiej Olimpiady Sportowej Seniorów. Olimpiada zostaje otwarta. Na scenę wkracza Katarzyna Dowbor, która bez żenady przyznaje się do swoich 55 lat. Atmosfera jest cudowna, po prostu... sami swoi.
11:00 - Rozpoczęcie zawodów sportowych. Program tych zawodów z pewnością znajdziecie Państwo na innych stronach internetowych. Moim celem nie jest przepisywanie tekstów z dostępnych materiałów, ale oddanie, w miarę możliwości wierne, ducha tej wspaniałej imprezy. Chciałabym zachęcić innych seniorów, tych tzw. „opornych”, do aktywnego uczestnictwa w tego typu przedsięwzięciach.
Nasza „kadra olimpijska'' nie miała zbyt wiele czasu na treningi. Mimo to spisała się znakomicie. Przywieźliśmy nagrody i wyróżnienia. Ela Kiełbik zdobyła medal brązowy w biegu na 60 metrów (sprint). Dopingowałyśmy ją krzycząc na trzy głosy. Pewnie pomogło, bo zajęła 3 miejsce w swej kategorii wiekowej. I widząc ją biegnącą trudno było uwierzyć, że to „trzeci wiek”. Druga zdobywczyni nagrody specjalnej to Ela Łyś, która reprezentowała nasz UWT w kolarstwie. Akurat „lunęło”. Burza. Lało jak z cebra, a ona na trasie zamienioną przez ulewę w błoto. Ale jedzie....nie zważa, że błoto ma na twarzy. Nogi podnosi, gdy woda sięga zbyt wysoko. I z czego ona taka zadowolona? Jeszcze nie wie przecież, że ma cenną nagrodę - najlepszy czas wśród zawodników startujących w najgorszych warunkach. Tyle o zwycięzcach. A przegranych nie było!
Na scenę wkraczają zespoły artystyczne. Wraz z przemyskim zespołem UTW śpiewamy „…..tylko we Lwowie”. Później Kraków zabiera nas na „kolorowe jarmarki”..., .a gdy już stwierdzimy wspólnie ze śpiewającym Kędzierzynem-Koźle, że jesteśmy „za młodzi na sen”, zaprzeczamy byśmy byli „za starzy na grzech”.... Ogromna, czarna chmura, a potem ulewa nie pozwoliły zaprezentować się artystycznie naszej przedstawicielce. A szkoda! Obecni wiele stracili. Ci, nieobecni w Łazach, jeszcze więcej.
Tymczasem dzieje się wiele. Między jednym a drugim występującym zespołem wręczane są medale. Są też wspólne ćwiczenia opracowane z myślą o seniorach, ich „zmęczonych” stawach, ale jakże młodych duszach. Są psy używane w ratownictwie wodnym i pokazy walk wschodnich naszej młodej kadry policyjnej. Można też zasięgnąć porady medycznej lub skorzystać z masażu w ogromnym pawilonie fizjoterapeutów, młodych ludzi działających w wolontariacie.
Ta olimpiada, to nie tylko integracja wewnątrzpokoleniowa. To propagowanie międzypokoleniowej integracji poprzez udział młodych. To zmiany jakie zachodzą w świadomości całego społeczeństwa. Godzina 16 z minutami. Deszcz ostro leje. Prosimy o słońce, które jednak nie chce wyjść zza chmur. Żegnamy gościnną wioskę olimpijską i w butach pełnych wody zmierzamy do autokaru. Wracamy do Radomska. Pamiętać będziemy jednak motto, które nam towarzyszyło podczas tej imprezy: „na starzenie brak nam czasu” i „choć zegarek tyka, czas nas nie dotyka”....Do zobaczenia za rok w Łazach, mam nadzieję, że jeszcze lepiej przygotowani i w liczniejszym gronie.