Pierwszy termin na majówkę u Basi Wojnowskiej niestety nie wypalił. 15 maja lało i wiało. Telefon. Przekładamy majówkę na wtorek 20 maja, godzina 14. Prognozy na ten dzień wspaniałe. I mimo wczesnej (jak na majówkę ) godziny, pod Ekoogród na Kolbego podjeżdżają samochody - to synowie i wnuczki przywożą naszych „studentów”. W ogrodzie widać już grupę rowerzystów. Któż by pomyślał, że „starsza młodzież” tak garnie się do wspólnego biesiadowania. Ale oto i grupa pieszych... w większości kobiety... gdzie Ci mężczyźni, ach gdzie?
Gościnny ogród zachwyca różnorodnością kwiatów, krzewów i drzew. Wspaniałe ukształtowanie terenu, pełne ścieżek i oczek wodnych z żabami , z górki i pod górkę.... to wyobraźnia przestrzenna naszej „gospodyni” uczyniła z pola przed laty ten pełen uroku ogród. Na co dzień także oaza spokoju. Dziś jest jednak tutaj głośno. Pod zadaszoną wiatą stół kusi różnymi pysznościami przygotowanymi przez koleżanki. No i kolejka do wspaniałego „smalczyku”. Ogórki w różnych smakach, pomidorki i ciasta.......przepyszne. Po przeciwległej stronie DJ szykuje sprzęt. Będzie muzyka, będą tańce. Bezchmurne, słoneczne niebo sprzyja spacerom.
Sprzęt grający gotowy, a DJ wie, co lubi „taka młodzież”. I lecą przeboje sprzed lat... I leci disco polo..., przy którym tak dobrze się tańczy... i zapomina, że w kościach łamie, że stawy bolą i że niska emerytura. W dodatku okazało się, że mamy majowego solenizanta Stanisława. Echo niesie po ogrodzie śpiewane życzenia... sto lat... sto lat... Ale na życzeniach się nie kończy. Oto i tort! Co prawda prostokątny, ale to nie zmienia faktu, że jest pyszny. To z kolei wyobraźnia innej naszej koleżanki, także z zamiłowania ogrodniczki.
Nagle zaczęło padać, DJ sprzęt pakuje, ale chwila i znów słońce wyszło. I znów rozbrzmiewa muzyka i wcale nie przeszkadza nam, że zamiast parkietu jest zielona trawa. „ Ale, ale Aleksandra, ale, ale ładna, taka, taka skromna...........” śpiewamy bez względu na to czy w ogóle mamy słuch i głos. Najważniejsze, że nam się chce.
Chce nam się śpiewać, tańczyć, żyć. I tym optymistycznym akcentem kończę dzisiejszą relację. Dodam tylko, że były także podziękowania dla gospodyni, ale Basia jest stale wychwalana, że ja tego czynić nie będę. Warto jednak zastanowić się nad tym, kto przygotował tę imprezę, kto się napracował by mogło być tak i miło i smacznie i serdecznie. Godzina 19-ta z minutami...