Dzień 30 listopada, dzień świętego Andrzeja, czyli w tradycji polskiej po prostu „andrzejki”, zgromadził w klubie RSM bardzo liczną grupę studentów. Już od wejścia na salę przyciągał oczy widok pięknie udekorowanych stołów, które uginały się od słodkości na nich postawionych. Nasze koleżanki, jak zawsze, wykazały się pomysłowością i przygotowały ciasta, na widok których co większym łasuchom uśmiechały się buzie.
Sala przystrojona okolicznościowo, a nastrój współtworzyły prószący za oknem śnieg i muzyka. Obowiązującym kolorem tegorocznych „andrzejek” były: czerwień i czerń.
Wodzirej zabawy, Jadzia Stankiewicz, przypomniała nam, jakie znaczenie ma dzień św. Andrzeja, jakie są obrzędy z tym dniem związane. Zachęciła, tak na początek, wszystkich do powstania i utworzenia kręgu, a potem przy zgaszonym świetle i przy dawnej słowiańskiej melodii wszyscy ruszyliśmy w tan zgodnie z ruchem wskazówek zegara. To znakomicie wprowadziło nas w nastrój tajemniczości i wróżb. W takim dniu tych ostatnich nie mogło zabraknąć. Było wróżenie z obierek jabłka, przelewanie wosku przez klucz, jak również wróżenie z kart. Zrobiło się jeszcze bardziej nastrojowo i radośnie, bo, wiadomo, wróżby mogły być tylko pomyślne.
Ten wieczór stał się również ważny dla świeżo upieczonych studentów. Prezes Ania Kapuściarek poprosiła wszystkich nowych adeptów na środek sali, gdzie zostali przedstawi ogółowi, a my brawami i śpiewem powitaliśmy ich w naszej gromadzie.
Andrzejki to czas zabawy, a więc nie mogło zabraknąć tańca. Muzyka i charyzma naszej wodzirejki wyciągnęły najbardziej opornych zza stołu. Tańcom nie było końca, parami i solo, w kółeczku i wężykiem bawiła się wspólnie studencka brać; a że, wiadomo, wszystko ma swój koniec, przyszedł czas na pożegnanie.
Mam nadzieję, że wszyscy będziemy mile wspominać ten wspólnie spędzony czas.