„Dom to nie miejsce, gdzie mieszkasz, ale miejsce, gdzie cię rozumieją” - te słowa są mottem mieszkańców schroniska dla bezdomnych w Cielętnikach, jednego z prowadzonych przez p. Remigiusza Staniszewskiego prezesa Stowarzyszenia Centrum Pomocy „Panaceum”. W każdym z nich bezdomni znaleźli dom, w których jest ciepło, przyjazna dusza i dobry gospodarz w osobie Remigiusza Staniszewskiego. Oni sami dbają o utrzymanie porządku, remonty, ogród i zwierzęta, które są w obejściu. A, co najważniejsze, służą sobie pomocą. W ten sposób powstaje rodzina, w której nie liczy się, kim byłeś, ale kim jesteś.
W przedświątecznej atmosferze w dniu 23 grudnia mieliśmy okazję odwiedzić dwa z nich, w Cielętnikach i Grabach. Naszą przewodniczką była p. Anna Kowalczyk. Chcieliśmy naszymi odwiedzinami sprawić ich mieszkańcom trochę radości, podzielić się ciepłem i sercem, przekazać skromne podarunki, którymi były skarpety i szaliki „mocy”, wykonane między innymi przez nasze koleżanki z uniwersytetu.
W Cielętnikach wraz z mieszkańcami uczestniczyliśmy w mszy św., którą odprawiał ksiądz proboszcz z tutejszej parafii, a następnie przy śpiewie kolędy, łamiąc się opłatkiem, składaliśmy sobie nawzajem życzenia świąteczne. W Grabach, mimo że to był czas przygotowań do wigilii i krzątania przedświątecznego, znalazła się chwila na rozmowę z pensjonariuszami, zwiedzanie budynku i jego otoczenia.
Mieszkańcy obu domów przyjęli nas serdecznie i ciepło, a nasza wizyta była niespodzianką, jak się okazało, bardzo miłą dla obu stron. Po raz kolejny przekonaliśmy się, jak bardzo prawdziwe są słowa: „zawsze, ilekroć uśmiechasz się do swojego brata i wyciągasz do niego ręce – jest Boże Narodzenie”