[logo]
RADOMSZCZAŃSKI UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU "WIEM WIĘCEJ"
www.wiem-wiecej.com.pl
Biuro uniwersytetu mieści się w Radomsku, przy ul. Prymasa Wyszyńskiego 27
tel. 660-408-033
Biuro RUTW "Wiem więcej" jest czynne w robocze poniedziałki w godzinach 10.00 do 12.00,  środy w godzinach 10:00 do 12:00 i piątki w godzinach 10:00 do 12:00
Nasi Przyjaciele i Sponsorzy:
dr Jarosław Ferenc
Prezydent Miasta Radomska
Małgorzata
Kańska - Kipigroch
Zastępca Prezydenta Miasta Radomska
Mirosław Olszewski
Dyrektor Regionalny SAN
Andrzej Andrysiak
Wydawca Gazety Radomszczańskiej
Marek Kurczych
Paweł Worwąg
Ach ten urokliwy Sandomierz!

Godzina 6 rano 7 maja 2014 r. Przed Urzędem Miasta w Radomsku zaczynają gromadzić się uczestnicy wycieczki do Sandomierza, zorganizowanej przez Radomszczański UWT „WIEM WIĘCEJ”. Na twarzach uczestników uśmiechy, mimo wczesnej godziny i zapowiadanego na ten dzień deszczu. Autokar podjeżdża punktualnie, a sympatyczna obsługa w osobie pani pilot i kierowcy zapowiadają miłą atmosferę. Ruszamy.

„Jak dobrze nam, zdobywać góry i młodą piersią chłonąć wiatr.....” intonują starą harcerską piosenkę dwie „studentki”, a reszta uczestników podchwytuje melodię i tak zaczynamy wycieczkę. Rozśpiewane towarzystwo dopuszcza do głosu sympatyczną panią pilot, gdy przejeżdżamy przez Nagłowice. Nagłowice rozsławił Mikołaj Rej. Był jednym z pierwszych poetów piszących w języku polskim, a jego słowa : „ A niechaj narodowie wżdy postronni znają, iż Polacy nie gęsi i swój język mają” znane są każdemu Polakowi. No, może nie każdemu... ale z pewnością wszystkim uczestnikom dzisiejszej wycieczki.

Mijamy Jędrzejów, który słynie z jednego z największych na świecie muzeów zegarów słonecznych. Zbiory obejmują około 600 zegarów słonecznych oraz astronomicznych przyrządów pomiarowych. W Jędrzejowie znajduje się także najstarszy klasztor cystersów założony w 1140 roku. Opactwo szczyci się również wspaniałymi organami o niepowtarzalnym brzmieniu. Jedziemy dalej. Mijamy Szydłów, który zyskał miano polskiego Carcassonne. Dlaczego? Tu odsyłam do innych źródeł, bo temat i szeroki i ciekawy.

Dojeżdżamy do Kurozwęk. Zwiedzamy zespół pałacowy, który był niegdyś jednym z pierwszych zamków rycerskich w XIV-wiecznej Polsce. Tutaj poznajemy m.in. skarby i pamiątki rodu Popielów oraz obrazy Józefa Czapskiego, zwiedzamy zabytkowe wnętrza zamku. Wokół pałacu i parku, odzyskanego na początku lat 90-tych XX wieku przez spadkobierców dawnych właścicieli, rozwinęło się wiele inicjatyw, dzięki którym Kurozwęki wybierane są często na miejsce weekendowych wypadów rodzinnych. Jest tutaj jedyna w Polsce hodowla bizonów amerykańskich. Od grudnia 2000 roku stado rozrosło się z 22 do ponad 80 sztuk i stale się powiększa. Zwierzęta można zobaczyć na łące za kurozwęckim pałacem. Można udać się na spacer i obejrzeć je z niewielkiej odległości. Nam jednak zafundowano „safari bizon” na wozie ciągniętym przez traktor, na którym wraz z przewodnikiem wjeżdżamy na łąkę pomiędzy bizony. Mamy wówczas możliwość spotkania się z nimi „oko w oko”. Jest tu także stadnina koni arabskich oraz mini-zoo. Spotykamy lamy, osły, króliki, owce kameruńskie, strusie, szopa, bawoła szkockiego, a także dziki i ptactwo różnych gatunków.

Czas ruszyć dalej. Kolejny przystanek to Sandomierz. To urocze miasteczko o dziewięciowiekowej historii położone jest niezwykle malowniczo na krawędzi Wyżyny Kielecko-Sandomierskiej. Zwiedzamy z przewodnikiem Dom Długosza, Katedrę, Ratusz. Słoneczna pogoda sprzyja nam, więc spacerkiem przechodzimy Wąwozem Królowej Jadwigi i już dobrze wygłodzeni zmierzamy na obiad. Ale Sandomierz to nie tylko zabytki. Mimowolnym „gwoździem” programu wycieczki do Sandomierza stał się Rynek, gdzie kręcono właśnie sceny do kolejnego odcinka serialu „Ojciec Mateusz”. Wiele osób próbowało fotografować aktorów. Nie zobaczyliśmy jednak serialowego kościoła, ani plebanii, ponieważ serialowa plebania znajduje się w Piasecznie koło Warszawy, zaś kościół w Gliniance pod Warszawą. Rozwiane poły sutanny jadącego na rowerze Ojca Mateusza udało nam się jednak zobaczyć „na żywo”. Odwiedziliśmy także kawiarnię, gdzie bywa serialowy bohater. I cóż – lody były „takie sobie”, cena „wzięta z sufitu”, a obsługa nie bardzo radziła sobie z popularnością miejsca. Ale warto było. Powoli zmierzamy do autokaru. Humory dopisują. Nic nie zepsuło dobrego klimatu wycieczki.

W drodze powrotnej repertuar śpiewających koleżanek i kolegów znacznie się powiększył, dzięki czemu śpiewająco dojechaliśmy do Radomska. Koledze z RUTW, który zajął się organizacją tego wyjazdu - serdeczne podziękowania.