Członkowie Radomszczańskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku „Wiem więcej” nie tylko się uczą, ale potrafią też świetnie się bawić, co udowodnili nie raz.
W sobotę wyjechaliśmy więc do Silnicy, niewielkiej miejscowości w gminie Żytno. Przed budynkiem OSP czekały na nas wielkie sanie z doczepionymi sankami i koń. Nie był to jednak rżący rumak z piękną grzywą i ogonem /gdzie na wsiach znaleźć takiego konia/, ale wielki warczący koń mechaniczny.
Na początek przywitaliśmy brawami i głośnym śpiewem organizatorów kuligu: p. Kazimierza Więcka - głównego woźnicę naszego zaprzęgu i kol. Jacka Surleja - odpowiedzialnego za całokształt. Przed podróżą tradycyjnie trzeba się posilić i wypić co nieco /herbatkę, kawkę i co kto tam miał/. Żurek z jajeczkiem i kiełbaską przygotowany przez Barbarę Więcek smakował wyśmienicie, a napoje rozgrzały nasze ciała i rozweseliły dusze.
Ze śpiewem i fantastycznym humorem wyruszyliśmy sanną, nierówną i wyboistą drogą przez zaśnieżone pola i las. Co jakiś czas były postoje, nie tylko dlatego że ktoś spadał z sanek, ale też by przypomnieć sobie śnieżne zabawy lat dziecięcych. Były więc orły na śniegu, stary niedźwiedź mocno śpi i chusteczka haftowana. Oczywiście, nie obyło się bez bitwy na śnieżki.
Kulig-kuligiem, ale nic tak nie smakuje, jak kiełbaska pieczona nad ogniskiem. To był końcowy przystanek naszej zimowej imprezy. Śpiewom i żartom nie było końca. No cóż, mimo, że nie mamy mocnych głosów i tak było nas słychać chyba w całej okolicy. Były też tańce i nikomu nie przeszkadzały czapy, kurtki czy zimowe buty.
Wróciliśmy do domów radośni, we wspaniałych nastrojach i naładowani pozytywną energią do studiowania w II semestrze. Mimo, że nie bardzo lubimy zimę, to po tak wspaniale spędzonej sobocie zaczynamy żałować, że zima się kończy. Pozostaje nadzieja, że w przyszłym roku znów pojedziemy saniami przez zaśnieżony las i pola.
Wszyscy uczestnicy kuligu serdecznie dziękują organizatorom kuligu: kol. Jackowi Surlejowi i kol. Eli Jóźwiak.